23.08.2011 roku zapadł wyrok sądu pierwszej instancji - 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Takie wyroki dostało siedmiu antyfaszystów, którzy przyjechali na legalną demonstrację antyfaszystowska w Białymstoku 24.04.2010 roku. Demonstracja została zorganizowana jako reakcja na coraz częstsze rasistowskie, ksenofobiczne akty skrajnej prawicy w Białymstoku.
O tym, że faszyści w regionie są realnym zagrożeniem może świadczyć szereg zdarzeń z ostatnich kilku dni. Zniszczenie pomników i tablic w miejscowościach Puńsk i Jedwabne, podpalenie w połowie sierpnia budynku Muzułmańskiego Stowarzyszenia Kształtowania Kulturalnego w Białymstoku czy ostatnie podpalenie mieszkania polsko-pakistańskiej rodziny. Taka aktywność neonazistów i poczucie bezkarności staje się zrozumiałe, jeżeli spojrzy się na relacje jakie łączą ich ze „stróżami prawa” i zupełne ignorowanie tego problemu przez władze.
24 kwietnia 2010 policja, używając pałek i strasząc bronią gładko-lufową zatrzymała na legalnej demonstracji ponad 130 osób. Początkowo prokuratura postawiła zarzuty udziału w bójce 13 osobom – co do których twierdziła, że ma niezbite dowody jakoby brali udział w zdarzeniu. Już po kilku dniach uznała, że nie jest jednak w stanie, aż tak naciągnąć zebranych dowodów i oddalono zarzuty w stosunku do 6 osób. Pozostałym siedmiu za wszelką cenę starano się udowodnić, iż to oni brali udział w bójce. W związku ze sprawą odbyło się ponad 15 rozpraw, powołano prawie 40 świadków.
Zeznania policjantów były nie spójne, często okazywało się (co zeznali sami funkcjonariusze), że pisali notatki z zajścia pod dyktando przełożonych. Dwóch neonazistów i zagorzałych kibiców białostockiej Jagiellonii - Artur Wysocki ps. Wiatrak i Marcin Łukaszuk, zgodnie z policjantami zeznawali, że zostali pokrzywdzeni po szamotaninie z antyfaszystami w okolicach przystanku na ul. Lipowej. Być może motto życiowe „Unus pro omnibus, et omnes pro uno” (jeden za wszystkich, wszyscy za jednego) wytatuowane na ciele jednego z nich daje przyzwolenie na współpracę z policją przeciwko antyfaszystom.
Oskarżeni antyfaszyści nie przyznają się do winy i uważają, że są jedynie ofiarami zawziętości organów ścigania, które chcą wyjść z twarzą po rozbiciu legalnej demonstracji, akcji, która odbiła się w mediach głośnym echem. Koniec końców, prokuratura nie może sobie pozwolić na ośmieszenie w oczach opinii publicznej i zgodzić się by na ponad 130 osób zatrzymanych tego dnia nikogo nie skazać. Tym bardziej, że aktywistki i aktywiści, którzy nie przyjęli na kwietniowej demonstracji mandatów od policjantów (za wyssane z palca zarzuty o „udziale w nielegalnym zbiegowisku”) przed sądem wygrali swoje sprawy i zostali uniewinnieni.
Antyfaszyści zapowiadają apelację i konsekwentne udowadnianie, iż nie brali udziału w bójce. Oczekują również uniewinnienia w sądzie wyższej instancji.
akt. 23.01.12 - po apelacji wyrok został utrzymany przez sąd okręgowy w B-stoku. Wyrok jest "prawomocny".